Polecamy

B2B Giełda Tworzyw Szukaj
Strony Serwisu RSS

Sierpień'2007 - Co Dalej z Tarnowskimi Azotami?

Drukuj

Sierpień'2007 - Co Dalej z Tarnowskimi Azotami?

Resort skarbu zmienia koncepcję prywatyzacji tarnowskich Azotów. Ministerstwo na razie nie zamierza sprzedawać swojego pakietu akcji. Wiceminister Paweł Szałamacha tłumaczy decyzję chęcią jak najszybszego wprowadzenia firmy na giełdę. W tej chwili los debiutu giełdowego praktycznie w całości zależy od tego, jak mościcka firma przygotuje prospekt emisyjny. Z kolei opozycja twierdzi, że spółka poprzez fakt posiadania większości akcji przez ministerstwo nadal będzie kartą przetargową w grach politycznych. Według pierwotnych zapowiedzi, ministerstwo miało się pozbyć ponad połowy akcji Azotów, a pozostałe walory sprzedać w ciągu trzech lat, kiedy wartość spółki, po przeprowadzeniu niezbędnych inwestycji, wzrosłaby.
Do tej pory nie przejęto jeszcze akcji z Nafty Polskiej, choć proces ten zapowiadany był na czerwiec. Obecnie ministerstwo zrezygnowało z powołania własnego doradcy prywatyzacyjnego. Jak tłumaczy Paweł Szałamacha, powołanie doradcy przez ministerstwo zniweczyłoby część pracy, którą wykonano już w przedsiębiorstwie, przygotowując jego debiut na Giełdzie Papierów Wartościowych. W przedsiębiorstwie niechętnie wypowiadają się na temat daty debiutu giełdowego. Najczęściej słyszana odpowiedź brzmi: w najkorzystniejszym momencie dla spółki.

Ministerstwo Skarbu uważa, że wejście Azotów na giełdę jest możliwe na przełomie listopada i grudnia bieżącego roku, jednak coraz częściej mówi się o pierwszym kwartale roku 2008. Eksperci podkreślają, że koniunktura nie będzie trwała wiecznie, a debiutu nie powinno się odkładać w nieskończoność. Decyzja ministerstwa nie dziwi Roberta Gwiazdowskiego, doradcę prywatyzacyjnego ZAT. - Zakładaliśmy, że ministerstwo jest najbardziej nieprzewidywalnym podmiotem w działaniach prywatyzacyjnych - mówi Gwiazdowski. - Resort zmienia zdanie co jakiś czas… Przygotowujemy prospekt emisyjny, a gdybyśmy czekali na ruchy ze strony ministerstwa, pewnie dalej bylibyśmy w lesie. Spokojnie, debiut giełdowy tarnowskich Azotów na pewno będzie udany.
Tarnów rozmawia o przejęciach z kilkoma spółkami o obrotach rzędu 1 mld zł rocznie. Gotów jest wydać kilkaset milionów złotych - Chcemy rozwijać się przez przejęcia. Analizujemy już możliwość zakupu kilku spółek polskich i zagranicznych - deklaruje Jarosław Wita, prezes Zakładów Azotowych Tarnów. Zdradza, że od marca toczą się negocjacje z kilkoma wytypowanymi firmami, które mogłyby być przejęte. Jest ich około pięciu. Jak dowiedział się dziennik Tarnów jednak nie zamierza przejmować wszystkich. To duże firmy, które uzyskują ok. 1 mld zł przychodów rocznie. Ze względu na konkurencję ZAT nie chce ujawniać nazw tych spółek.
Pieniądze na przejęcia będą pochodzić z giełdy. Przejęcia i inne inwestycje z kapitału pozyskanego na giełdzie mają posłużyć rozwinięciu działalności firmy głównie w segmencie tworzyw konstrukcyjnych i produktów dla rolnictwa. To kluczowe biznesy dla spółki. Tarnów rozmawia też z kilkoma firmami, również większymi od siebie, na temat tworzenia spółek joint venture. Zdaniem zarządu to, obok przejęć, najbardziej efektywny sposób na zwiększenie produkcji. Spółka mogłaby sama wybudować nowe instalacje, ale okres zwrotu takiej inwestycji wyniósłby 3 - 5 lat. Prezes ZAT zapewnia natomiast, że nie prowadzi rozmów na temat przejęcia Tarnowa przez inną spółkę, mimo że kilka firm nie ukrywa, iż miałyby chrapkę na tarnowskie azoty. Są wśród nich tacy giganci jak Ciech czy Puławy.
Pieniądze z giełdy, oprócz akwizycji, będą miały jeszcze jeden cel - uzyskanie dostępu do tańszego gazu. - Chcemy uniezależnić się od dostaw z Rosji i jako jedna z niewielu polskich firm mamy taką możliwość. Korzystamy z lokalnych złóż gazu w okolicach Tarnowa. We współpracy z PGNiG jesteśmy gotowi rozwijać działalność wydobywczą – mówi Jarosław Wita. Docelowo spółka ma zamiar pozyskiwać nawet 50 proc. gazu ze źródeł krajowych. Instalacja, która ma to umożliwić, to koszt rzędu kilkudziesięciu mln zł. Spółka zapowiada, że segmenty, które nie są dla niej kluczowe i w których nie jest znaczącym graczem na rynku, zamierza likwidować lub sprzedawać. W ubiegłym roku zamknęła produkcję PCW. Planuje także zakończyć produkcję tarflenu.
Ma to poprawić rentowność firmy, której zyski w ostatnich latach gwałtownie topnieją - w 2006 r. o połowę. W tym roku sporym kosztem będą na pewno płace. Związki zawodowe wynegocjowały 12-proc. podwyżki. /Źródło: Rzeczpospolita, Gazeta Krakowska/
Wyświetleń:
Plastline

Plastinvent